moje dzieci od poczatku maja osobne pokoje, ale nie tyle chodzilo o roznice płci, ile wieku. Wiktor chce sie pouczyc, ma swoje sprawy, przyjda koledzy, a ta mała małpka mu przeszkadza. Ja mam siostre, 4 lata młodsza, tez zawsze miałysmy oddzielne pokoje, kiedys przez jakies pol roku mieszkałysmy razem, bo w moim pokoju był wiekszy remont i nie wspominamy tego fajnie. Mieszkam w UK, tu dzieci roznej płci po skonczeniu przez starsze chyba 10 roku zycia (bez wzgledu na to, ile ma lat to młodsze) nie mogą być w jedym pokoju.
Tak obserwując mojego syna, gdybym byla na miejscu Twojej przyjaciółki, rozdzieliłabym ich juz, albo chociaż przedzieliła pokoj na pół, tak, zeby kazde z nich miało odrobine prywatnosci.
No właśnie, ja też jestem za rozdzieleniem jak najwczesnniejszy, ale u nich jest tak, ze musieliby pozbyć sie gabinetu, w którym ona pracuje przy komputerze, żeby oddać go dziecku, wiec rozumiem ja, ze opóźnia to jak może...Z drugiej strony kiedys były małe mieszkania i dzieciaki kisiły sie w jednym pokoju i nikt nie narzekał
![]()
to prawda, ale z drugiej strony-ja zawsze mojemu mezowi powtarzam, ze nie ma co wspominac jak bylo kiedys, bo jego tata pierwszy samochod mial, kiedy my juz mielsmy ktorys tam, a komputera nie mial w ogole. I prawda jest taka,ze kiedys dzieciw swoich pokojach glownie spaly. A kolezanka nie myslala,zeby np. na gabinet wydzielic częśc sypialni? jesli ma odpowiednio duzą? albo wygospodarowac kącik w salonie? (mojej koleznki tata sobie ustawil wielki regal ogromny kwietnik i tak sie oddzielil). Dla mnie zawsze moja wygoda schodzi na plan dalszy, dzieci najpierw. Akurat jestesmy na etapie szukania nowego domu i jesli nie znajdziemy takiego z 3 sypialniami, to dzieci dostana wieksza, my mniejsza, ale przedzielimy im te wieksza, albo scianka, albo chociaz jakimis szafkami do sufitu.Na pewno razem nie beda mieszkac.
A czy trzeba rozdzielać? Naprawdę? Ja całe życie dzieliłam pokój z bratem, wśród moich znajomych też tak było, a to dlatego, że zwyczajnie nie było miejsca i nie był to żaden problem. Wielu moich znajomych teraz mając dzieci też nie rozdziela dzieci, bo zwyczajnie ma na to miejsca. Nie wszystkich stać na duże mieszkania, a powiedzenie, że "kiedyś były małe mieszkania i dzieci kisiły się w jednym pokoju" jest totalną nieprawdą. Mieszkania nadal są małe.
Dawniej cała rodzina mieszkała w jednej izbie i nikt jakoś problemu nie widziałNie przesadzajmy z tą kwestią nadmiernej intymności. Oczywiście nie jestem za chodzeniem po domu nago, ale jeżeli warunki mieszkaniowe nie pozwalają, wspólne mieszkanie brata z siostrą w jednym pokoju (nawet w wieku nastoletnim) to żadna tragedia
![]()
Niby to prawda że kiedyś nie było mowy o osobnych pokojach, ale wiele rzeczy wyglądało inaczej, jeśli nie jesteśmy w stanie to rozumiem, ale wydaję mi się że w miarę możliwości powinniśmy zapewnić dziecku komfort psychiczny a kiedy w grę wchodzi intymność lub szerzej po prostu prywatność to zależy od dzieci. Jedne dość szybko pokazują, że chcą być same w niektórych sytuacjach, inne przeciwnie. Trudno podać dokładną cyferkę, wszystko wyciągnęłabym z zachowania i obserwacji dziecka.
"Zanim się ożeniłem, miałem przygotowanych sześć różnych teorii na temat wychowywania dzieci. Teraz mam sześcioro dzieci i żadnej teorii." John Wilmot
Ja też jestem za rozdzieleniem, teraz są inne czasy, nikż kiedyś jak się mieszkało w jednej izbieMieliśmy dwupokojowe mieszkanie, ja, mąż i syn i już mi było ciasno, nie miałam swojego miejsca, nie mówiąc już o dziecku. Kupiliśmy domek z ogródkiem i każdy szczęśliwy bo ma swoich kilka m2 dla siebie
![]()